28 września 2010

Notuję lekkie odprężenie rodziny M :) Od jakiegoś czasu Hania cicho i spokojnie oddycha (czyli krtań opadła jak należy, choć późno), świetnie je i zupełnie nieźle pije - ileż zmartwień w związku z tym nas opuściło! Do tego już ponad miesiąc jeździmy Nowym Wózkiem! Hania za nim przepada (tata trochę mniej, bo musi go nosić z góry na dół i z dołu na drugie piętro). Jeździmy nim też po domu, nierzadko kręcąc wiry (ach, te skrętne koła!) uszczęśliwiające Hankę - śmieje się w głos i macha nogami. Lubi też jeździć po pokojach i niby przypadkiem w coś po drodze uderzać "Bam!". Wózek kosztował krocie, więc i oczekiwania mamy wobec niego wybujałe. Ma wytrzymać niejedno "Bam"! Kiedy dziś rano znaleźliśmy na podłodze śrubkę byliśmy zdziwieni. Jak to? To temu "mercedesowi" wypadają śrubki? I on tak zamierza gubić je w terenie? Zaczęliśmy obsesyjnie dokręcać.

Z wózkiem to była taka historia, że mieliśmy dostać dofinansowania przynoszące ulgę. Owszem NFZ się wywiązał, ale w PFRONie usłyszałam, że niestety pieniądze się już skończyły. Dostali ich w tym roku o jedną trzecią mniej + zapewnienie, że żadnych dodatkowych funduszy do końca roku nie będzie. W sklepie medycznym poszła plotka, że za to dostali powodzianie. Co się dziwić. Powodzianie też potrzebują. A że niepełnosprawnym zabrali? Wiadomo. Komu mieli zabrać? My to jednak jesteśmy kraj społecznie rozwinięty INACZEJ... Jak ktoś niedomaga, a nie ma rodziny, która go wesprze, albo pomocnych przyjaciół - leży. Jakoś nie sposób zapomnieć, że nie każdy ma takie szczęście do ludzi, jak my. I nie każdy umie poprosić o pomoc. W biedzie tak łatwo wpaść w pułapkę myśli, że na pomoc się nie zasługuje!

8 września 2010

Rehabilitant udomowiony

Mamy nareszcie rehabilitanta dojazdowego! Rehabilitantkę właściwie. Miała przyjechać, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o stanie Hani i polecić kogoś, kto mógłby z nią pracować. Co tu kryć, uroda i urok osobisty Hanuli omamiły ją dokumentnie ;) Hania na wiele jej pozwalała i zachowywała się dużo pewniej niż w szpitalu (tak jak przypuszczałam). Duża w tym zasługa pani Ady, która intuicyjnie zwracała się do niej jak ja! (wstyd się przyznać, ale tzn. mówiła wysoko, trochę krasnoludkowym głosem). Rozbawiło mnie to, że używała nawet tych samych zwrotów, zdrobnień - to musiało przełamać hanusiowy dystans. Bardzo bezpośrednia i ciepła osoba. Cieszę się, że zdecydowała się z Hanią pracować.

3 września 2010

1%

Zadzwoniłam do naszej fundacji, bo rzeczywiście dziwnie długo 1%, co go te rzesze ofiarowały na Hankę, nie ma, a przedstawiciele rzeszy pytają. Sprawa przedstawia się tak: fundacja ma, ale nie będzie wiedziała ile i komu dać, aż dostanie listę z Ministerstwa Finansów. W zeszłym roku dostała ją w połowie września i księgowała na subkontach podopiecznych do końca listopada. O.