7 czerwca 2010

Dłuugi wieczór... Zaczął się od przygryzienia języka, potem obowiązkowy protest przeciwko drapiącej w gardło Hydroxizynie, po drodze mama włosy przy podnoszeniu głowy za mocno pociągnęła a przy zasypianiu znów rączki zaczęły biegać przed nosem, więc nie dało się odmówić sobie polowania na nie choć jak zawsze bez sukcesu. Przemęczenie. Ząb? Nie ząb? Gardło?! Helenka bierze drugi w życiu antybiotyk, ja czuję kulkę przy przełykaniu, więc się nad Hanią trzęsę i trzymam za nią kciuki, żeby i tym razem zaskoczyła nas swoją odpornością.

Ale dzień miał swoje piękne momenty, takie jak zupełnie nieprzewidziany atak śmiechu tuż przed powitaniem Pana Przedstawiciela Z Wózkiem Kimba Do Prezentacji. Bo czas na zakup wózka. Ponoć czas na zakup TEGO wózka. Pani Doktor Rehabilitacji nie przedstawiła nam żadnej alternatywy. To się tylko wydaje, że to taka duża kwota, mówiła, z NFZ dostaną państwo 1800 zł, z PFRONu 2700 zł, resztę uzbieracie z fundacji. Nie da się ukryć, że pojazd wygląda bardzo profesjonalnie i solidnie. Niemiecki. Hania w nim nagle długa, bo wyprostowana; rączki jej się otworzyły. Oczywiście po chwili zaczęła protestować, bo to za nowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz