26 maja 2010

Dziś Hania miała dzień pełen wrażeń i jak świetnie go zniosła! Najpierw wizyta w Gliwicach u pani Oli Łady (druga lekcja nauki jedzenia), potem występ na cześć mam i tatusiów w przedszkolu Helenki, a na koniec wizyta u babci. Spania w tym wszystkim nie było zbyt wiele, dużo jazdy samochodem, posiłki w warunkach "polowych" a jednak wieczorem wciąż pojawiał się uśmiech na hanusiowej buzi. To był miły dzień mamy.

O nauce jedzenia napiszę jeszcze szczegółowo, bo okazało się, że opis pierwszej lekcji już komuś pomógł (wspaniale!). Dziś dość na tym, że Hania świetnie się spisała i znów wyszliśmy od pani Łady pod wielkim wrażeniem jej wiedzy i doświadczenia a także z nadzieją, że Hania jeszcze dużo może się nauczyć.

W przedszkolu Hania zrobiła w pewnym sensie furorę. Helenkę na co dzień prowadza tata i dziś większość pierwszy raz widziała jej siostrę. Spojrzenia pełne niepokoju, a jedna mama w zaawansowanej ciąży miała w oczach czyste przerażenie. Wiem, że trudno myśleć o ciężko chorych dzieciach, przypominać sobie, że takie są - zwłaszcza jak jest się rodzicem. Ta myśl jest niemalże fizycznie bolesna. Rozumiem te spojrzenia.

A występ w przedszkolu był wspaniały! Momentami chciałam robić zdjęcia wcale nie dzieciom, ale widowni na której emocje szalały! Mamy ocierały łezki, tatusiowie biegali z aparatami i kamerami, generalnie mało kto siedział, bo nie dość, że bardzo chciał cały czas widzieć swoje dziecko, to jeszcze niezwykle ważne było to, żeby się dziecku pokazać, zamachać i dodać otuchy. Dzieci odmachiwały, panie się uwijały, żeby wierszyki były mówione w kolejności a recytatorzy nie rozeszli się przed czasem. Burze oklasków co kilkanaście sekund, bo emocje rodziców gdzieś musiały mieć ujście (za sprawą oklasków właśnie Hania miała mały kryzys, ale zażegnany w porę). I w którymś momencie wyszła Helenka w opasce z białym kwiatkiem, ukłoniła się lekko, poprawiła mikrofon i powiedziała dobitnie:

"I stokrotka drobna, mała
w białej skromnej sukienecce
dziś swój kwiatek da matecce"

Napuchliśmy z dumy, a niektórzy, jak łatwo się domyślić, jak zwykle się popłakali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz