27 marca 2014

Piąte urodziny

Dziś Hania kończy pięć lat. Myślę, że każde urodziny Hani są wyjątkowe, bo bardzo nas cieszy każdy kolejny rok jej życia, ale te były specjalne jeszcze z innego powodu. Pierwszy raz Hania wyjechała z domu na imprezę i to do jednego z najwspanialszych miejsc, jakie Hania zna: do szkoły.
Niełatwo było ją dobudzić, ale kiedy w końcu otworzyła oko i wysłuchała w zdumieniu "sto lat" w kilku wersjach, to usłyszała, że trzeba wstawać do szkoły. Szeroko się uśmiechnęła. Tak, ta informacja wywołuje zawsze Hani uśmiech, a nierzadko też radosne przebieranie nogami.
Śmieję się na ten widok i ja, bo przecież to było moje marzenie, żeby Hania uwierzyła, że świat jest ciekawy, że jest wielu dobrych ludzi, którym warto zaufać. Cały proces był długi. Trudno się temu dziwić skoro tak ważna część świata jak własne ciało jest nieznośnie nieposłuszna. Ale przecież każdy zaczyna się kiedyś nudzić! Zaczęło się od babć, cioć i wujków, którym warto było poświęcić chwilę i zaufać, że nie puszczą głowy (to dla zbudowania zaufania zdaje mi się u Hani kluczowe), a wtedy można było poczuć nowe zapachy, usłyszeć nowe piosenki, być kołysanym i przytulanym inaczej, niż robią to mama i tata. Potem przyszły do domu te wszystkie wspaniałe nauczycielki, każda z innymi pomysłami na zabawę, ale wszystkie z tym samym zapałem, żeby Hanię z jej złożonym systemem niuansowych komunikatów zrozumieć. To one wymyśliły, żeby raz na miesiąc wyciągać Hanię na szkolne spotkanie dzieci z grupy wczesnego wspomagania rozwoju. Początki były ciężkie, ale dość szybko udało mi się opuszczać salę na czas zabawy i nie słyszeć za drzwiami haninego płaczu. W tym roku panie nauczycielki wymyśliły, żeby Hania jeździła do szkoły na jeden dzień w tygodniu i tam odbywała swoje zajęcia z indywidualnego kształcenia rewalidacyjno-wychowawczego, które codziennie, od poniedziałku do piątku już drugi rok odbywają się w naszym domu. To był świetny pomysł. Każda zapowiedź wyjścia do szkoły jest przyjmowana entuzjastycznie. Hania jest już gotowa wyjść z domu i nie oglądać się na mamę! Złożyliśmy podanie o przyjęcie do szkoły specjalnej. Czekamy na decyzję.

4 komentarze: